Wróciłam właśnie z miasta, gdzie chciałam zobaczyć słynny Hahnenkamm Race w ramach World Cup. Pogoda nie dopisała.Dzikie tłumy, zimno i mgliście. Udało mi się zrobić parę zdjęć, ale szału nie ma. Wszystko zaczęło się z ponad godzinnym opóźnieniem.
Na telebimie w mieście zobaczyłam kilku zawodników i uciekłam do domu bo zmarzłam.
Nie byłam wcześniej na imprezie tego typu, ale przypuszczam ze w Polsce , np. przed skokami w Zakopanem , jest podobnie. Mnóstwo kolorowych, poprzebieranych ludzi, pomalowanych, z trąbkami oraz innymi akcesoriami. Mnóstwo młodych ludzi pijących wino z gwinta lub piwo z puszki. Nie wiem jak na takim mrozie coś takiego może smakować. Już na sam widok robi mi się zimno, mimo, że wino bardzo lubie i nie raz na jakiejś ławeczce spożywałam, ale wtedy było ciepło!:) Nie zauważyłam burd, awantur oraz innych scysji, ale może dlatego że to dopiero początek i imprezowanie zacznie się dopiero po zawodach. Ale wieczorem nie będzie mi dane oglądać ogólnej atmosfery w mieście.Wolę kominek w moim chalet:)