Wybrałam się na narty do sąsiedniej wsi, St. Johann. Byłam tam ze Stefanem w poniedziałek , rekreacyjnie, na kawie. Postanowiłam wiec wypróbować tamtejsze stoki bo wyglądały korzystnie. Tras jest mniej , ale też mniej ludzi i trochę tańszy ski pass. I to był strzał w 10ke bo jak do tej pory był to mój najlepszy ski day. Trasy równe jak stół, bez muld i lodu, stoki szerokie i puste, słońce i góry. Bywało ze na trasie jechałam zupełnie sama. W gondolce zresztą też. Kitzbuhel w tej sytuacji mi obrzydł i nie wiem czy nie będę częściej tam jeździć. W dodatku podjeżdżam pod sam wyciąg autem gdzie mam za darmo parking. W Kitzbuhel , jeśli zostawię auto na darmowym parkingu, to muszę jeszcze iść na piechotę ponad 10 min ze sprzętem. Poza tym dziś nie dało się tam wcisnąć igły-powoli zjeżdżają się ludzie na puchar świata, dziś był dzień treningów wiec i tak nie miałabym gdzie zostawić auta.