Ostatni pełny dzień w Sydney. Kasia musi iść do pracy, ale Gutek zostaje, żeby być naszym przewodnikiem. Zaczynamy od zakupu souvenirów na deptaku handlowym w Bronte a następnie udajemy się na kultową Bondi Beach, mekkę surferów. Stamtąd organizujemy sobie wielokilometrowy spacer wzdłuż Oceanu aż do CooGee Beach. Zajmuje nam to cały dzień. Jeszcze w Bondi wstępujemy na lunch-chłopaki na Fish&chips, a ja do sałatkowego baru obok. Jestem usatysfakcjonowana. Mogę sobie powybierać 6 różnych rodzajów sałatek i płacę za to $7.50.
Pogoda zmienia się co chwilę, zatem albo idę rozebrana do T-shirtu, albo ubieram kurtkę i owijam się chustką. Mimo ze non-stop świeci słońce, temperatura jest zmienna. A co charakterystyczne-potwornie wieje!!! W pewnym miejscu zatrzymujemy się na cypelku z murkiem i żeby móc ubrać na siebie kurtki, musimy się ...położyć na ziemi za osłoną murku. W tym miejscu Rafał z Gutkiem próbują również sfotografować się z polską flaga i nie przychodzi im to łatwo. W pewnym momencie przechodząca alejką kobieta zaczyna coś do nas krzyczeć. Ledwo ja słychać, bo wieje wiatr wiec podchodzę bliżej i proszę o powtórzenie. Jest Australijką i pyta czy to flaga polska. Zdziwiona odpowiadam, że tak i pytam, skąd wie. Na to ona wskazuje na swoja dorosła córkę i mówi ze jej ojciec jest Polakiem:) Zatem, jest to kolejny polski akcent. Nasi są wszędzie!
Udajemy się w stronę Bronte, dzielnicy w której mieszka Gutek i Kasia i docieramy do plaży, na której spędziliśmy pierwszy wieczór po przylocie do Sydney. Jest pięknie. Oczywiście w Oceanie co jakiś czas pojawia się grupka surferów, można ich tez zobaczyć w piankach spacerujących po alejkach i uliczkach.
Następnym celem jest urokliwy cmentarz przy plaży Bronte-zdjęcia mówią same za siebie.
Nasz spacer wiedzie wciąż wzdłuż Oceanu, gdzie robimy kilka przystanków na zdjęcia i coś do jedzenia. Do CooGee Beach docieramy ok. 18tej i tam postanawiamy wsiąść w autobus, bo ja -szczerze mówiąc-nie jestem w stanie już iść do domu na piechotę. Moje łydki odmawiają posłuszeństwa i potwornie bolą ze skurczu. Poza tym pogoda się zmienia i zaczyna padać dokładnie wówczas kiedy chowamy się pod dachem przystanku. Bilet autobus kosztuje $3.75. To był piękny, owocny dzień....