Po 14 godzinach lotu z Sydney jesteśmy w Dubaju. Konfrontacja z tym krajem na lotnisku nie należy do najprzyjemniejszych. Przede wszystkim sposób bycia i traktowania przyjezdnych 'interesantów' przez tutejszych urzędników w sukienkach i welonach na głowach jest delikatnie mówiąc protekcjonalny. Na początek trzeba stanąć w długiej kolejce po wizę i zeskanowanie oka:) Potem w następnej kolejce do kontroli paszportowej. Wszędzie beznamiętni, mało życzliwi Arabowie. Zegnajcie uśmiechnięci ludzie z Bali, NZ i Australii....W końcu przechodzimy przez arabskie sito i jedziemy taxi do Fortune Grand Hotel Apartments. Po drodze widać w oddali dubajskie downtown z najwyższym na świecie budynkiem.
Mieszkamy w -2 sypialnianym apartamencie z 2 lazienkami, living roomem i kuchnią. Do dyspozycji na terenie hotelu mamy saunę, siłownię, basen i restauracje. W recepcji podczas meldowania w TV pojawia się Breaking News o trzęsieniu ziemi i tsunami w Indonezji. OD razu pisze do Arienne email z pytaniem czy wszystko u niej ok. Na szczęście jest bezpieczna.
Zostaję w hotelu i odpoczywam. Idę na chwile na basen na dachu, ale jest już 6pm i słońce powoli zachodzi. Kuriozalnie-w kraju gdzie temp. powietrza nie spada poniżej 30 stopni Celsjusza-chwilowo czuje potrzebę rozgrzania się w saunie :) Po wymarznięciu się w samolocie,chętnie się teraz wypocę. Nie dość, ze w samolocie zmarzłam mimo ciepłego kocyka Emirates i teraz boli mnie gardło, to nic nie pospałam, bo w pozycji siedzącej nie umiem. Różnica czasu znów daje się we znaki, głowa boli mnie jak nie wiem, ale jakoś nie bardzo czuje potrzebę pójścia spać, mimo ze NZ i Australia od wielu godzin pogrążone sa juz w ciemnosciach, a wiec nasz zegar dobowy powinien funkcjonowac wg. tamtego czasu. Po saunie idę do pobliskiego spożywczaka gdzie kupuje wszystko (wodę mineralna, mleko, jogurt i drożdżówkę na śniadanie) w ciemno, bo cen brak:) Place za wszystko 13 ichniejszych pieniędzy czyli ok. 10 PLN. Po drodze widzę w oddali majaczące downtown i spektakularne wieżowce które zostawiam na jutro, bo dziś już mocy brak.