Geoblog.pl    legrandbleu    Podróże    Praga-Indonezja-Singapur-Malezja-Australia-Nowa Zelandia-Australia-Dubaj-Praga    2 dni na Gili-raju na ziemi:) a także...Mr Benzema, Jamaican Rum, świecący plankton etc...:)
Zwiń mapę
2012
17
mar

2 dni na Gili-raju na ziemi:) a także...Mr Benzema, Jamaican Rum, świecący plankton etc...:)

 
Indonezja
Indonezja, Gili Trawangan
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 12636 km
 
17 marca 2012.
Na lotnisku Mataram na wyspie Lombok wita nas Arianne-jak mawia Rafał-'nasz człowiek w Indonezji' oraz kierowca z hotelu na Gili, który wiezie nas do miejsca, z którego odbierze nas łódź.
Łódka nie jest pierwszej młodości, silnik wydala jakieś potworne ilości spalin , na niebie kłębią się czarne chmury, jak przed burza, jest cholernie gorąco i fale tak duże, ze mocno skaczemy i ze ciężko zrobić zdjęcie:) Kobieta Arianne mimo to cały czas robi zdjęcia. Mam wrażenie, ze zaraz jej ten aparat wypadnie do oceanu;) W ogóle Arianne jest niesamowita-nie dość ze wcześniej przed naszym przyjazdem bombarduje nas mailami z programem wycieczek specjalnie dla nas, to pomaga nam w rezerwacji hoteli, szuka zniżek, angażuje znajomych etc...Dzięki niej mamy super hotel na Bali (ze zniżkami) a na Gili mieszkamy w 5* hotelu o nazwie Queen Villas&Spa ' gdzie każda kobieta poczuje się jak królowa":) Hotel niedawno został otwarty wiec skierował swoją ofertę do tutejszych zakupów grupowych a'la Gruper lub Groupon. Arianne gdzieś wynalazła te ofertę i oto możemy przez 2 dni poczuć prawdziwy luksus, w kompleksie hotelowym nad samym Oceanem. Na Gili można dostać się tylko łódką. Na terenie wyspy są jedynie 2 środki transportu-dorożki i rowery. Zatem z przystani odbierają nas 2 dorożki i po wyboistej drodze jedziemy do hotelu. Po drodze mijamy rozmaite bary i restauracje, lasy palmowe, prywatne wille aż wreszcie krajobraz rzednie i mijamy jakieś krzaczory i chaszcze. Mniej więcej w połowie drogi Arianne orientuje się, ze zgubiła portfel (wcześniej kierowca zostawił jej laptop na lotnisku wiec to był początek czarnej serii) zatem wracamy do przystani sprawdzić czy nie wypadł na łodzi. Dzwonie do Rafała, który z Tomkiem już pewnie dotarł do hotelu i informuje go o zgubie. Nie mijają 2 min, Rafał oddzwania i okazuje się, ze portfel jest w ich dorożce. Zatem ta cześć eskapady kończy się szczęśliwie. W hotelowym lobby witają nas uśmiechnięty pracownicy, częstujemy się drinkami powitalnymi, ja dostaje list z podziękowaniem za przyjazd do Queen Villas, wszyscy kłaniają się przed nami w pas. Ogrodowa aleja udajemy się na naszej Villi mijając po drodze wypasiony basem, piękne rośliny i ...puste domki! Hotel jest naprawdę rewelacyjny i najlepiej oddadzą to zdjęcia wiec się nie rozpisuje, bo i tak mam już 3 dniowe tyły w uzupełnianiu bloga:)Wszystko wygląda natomiast dziwnie z
jednego powodu: samych gości hotelowych jest może kilku, a wśród obsługi co najmniej kilkadziesiąt osób i wszyscy owijają się jak mrówki. Chłopak w barze Voodoo na plaży, DJ, panowie przy grillu w restauracji na plaży, recepcjoniści, obsługa basenu, ogrodu i nie wiadomo czego tam jeszcze:) Hotel funkcjonuje co najmniej tak, jakby miał komplet gości. Tutaj po raz kolej
przekonuję się jak ciepłym i radosnym narodem są Indonezyjczycy. Od przyjazdu nie spotkałam tutaj kogoś niemiłego, niesympatycznego, nie uśmiechniętego. Na każdym kroku można spotkać się ze zwykłą ludzka życzliwością, serdecznością i szacunkiem, a ich uniżenie wobec gości jest dla mnie wręcz krępujące...No ale, taka kultura. Staram się wiec odwzajemnić tym samym, nawet jeśli mam cholerny jet lag, mieszają mi się dni i godziny i nie przespałam normalnie 4 nocy z rzędu:) W pokoju spędzamy chwile z Arianne czas na 'girlie talk' wręczamy sobie upominki, rozmawiamy o tematach 'zdrowotnych' (dziewczyna uprawia jogę, robi płukanie wątroby z kamieni żółciowych, nie pije alkoholu etc...)a tymczasem chłopcy już 'rządzą' w barze VooDoo. Niebawem dołączamy do nich, ale ja już jestem tak zmęczona, ze nawet nie zamawiam kolacji i jako pierwsza z całego towarzystwa oddalam się do spania. Omija mnie pierwszy night life na Gili, bo reszta towarzystwa zamawia dorożkę i jedzie do 'centrum'. Wydaje mi się ze usnę w 5 minut ale to złudzenie. Pomimo koszmarnego zmęczenia nie mogę zasnąć, ale w rezultacie nadrabiam kilka godzin snu.
************************************************************************
18 marca 2012.
Kolejny dzień, kolejny upał, kolejne pławienie się w luksusie, uprzejma obsługa, odsuwanie krzesła w restauracji, uśmiechnięte twarze. Z powodu jet lag'u nie jestem głodna, wiec tylko patrzę na różne dobre rzeczy, które oferuje hotel. Ratuje mnie kawa. Po śniadaniu wypożyczamy rowery i śmigamy wokół wyspy. Cala wycieczka, wraz z przystankami na zdjęcia zajmuje nam ok. 1.45 h co świadczy o 'wielkości' Gili:) Resztę dnia spędzamy w kompleksie hotelowych na korzystaniu z jego atrakcji. Wieczorem idziemy eksplorować nocne życie wyspy. Tuz przed wyjściem zaczyna się ulewa, wiec bierzemy duże parasole w które zaopatrzony jest każdy pokój hotelowy. Pomimo deszczu jest parno i gorąco. To mi się podoba w tym klimacie-cały czas jest ciepło:) Rafał chce mi pokazać miejsce gdzie można LEGALNIE zakupić mushrooms:) Reklama głosi 'Ticket to the moon':). Właściciel zachęca nas do kupienia grzybków, a kiedy pytamy go o szczegóły, opowiada o różnych efektach ich zażycia, w końcu sprawę kwituje wymownym "Never try, never know" :) i wszystko okazuje się jasne:) Idziemy coś zjeść na typową indonezyjską garkuchnie z 'wózeczka'. Ja biorę vegetable noodles, chłopcy podobnie plus jakieś mięso z kurczaka. Wokół łażą koty i sepią. Większość kotów tutaj ma ucięte ogonki, nie wiem dlaczego. Po kolacji udajemy się do Reggae baru 'Sama, Sama', gdzie jest muzyka na żywo i dużo cudzoziemców. Chcąc zabić ewentualne bakterie, które spożyliśmy na kolacje, zamawiamy coś mocniejszego. Zabawa jest przednia, bo kapela świetnie gra, obsługa jak zwykle przyjazna i towarzyska, Jamaican Rum dobrze smakuje. Wypijamy kilka drinków, a co dzieje się potem, niech zostanie naszą słodka tajemnicą:)
Nazajutrz -kolejny dzień wrażeń i przygód...

A oto ten sam dzień widziany oczami Rafała:) -kazdy z nas zapamietuje i notuje rózne rzeczy z innej perspektywy, wiec mozna sie pozniej wymienic relacjami;)
"ok trzeba cos napisac (normalnie nie bylo czasu). MIelismy darmowe rowery w cenie wiec wybralismny sie na wycieczke dookola wyspy , to bylo jakies 6km na moje oko, bylismy w centrum miasteczka, potem byly jakies baseny i rozmowy z tubylcami. Na sniadaniu okazalo sie ze ze biegalo za mna pol hotelu i chceli robic zdjecia bo niby jestem Karim Benzma z Realu, a ja pomykalem w koszulce kadry Polski , wiec nie wiem skad takie zaintetesowanie:) Wieczorem i poznym wieczorem oczywiscie bylismy na Live music w Sama Sama Reggae Bar. Dzis byl inny zespol i wydaje mi sie ze lepszy, zdecydowalismy zeby isc do miasteczka 3km polna droga , i to byl dobry pomysl bo podczas marszu dostalismy z nieba tropikalna ulewe:) naprwde fajny jest taki deszcz . Wracalismy plaza , a to w wodzie a to na ladzie, co jakis czas odpoczywalismy na leżąco:);):) ale jakos doszlismy. aha i nareszcie zobaczylem na zywo fosforyzujacy plankton , mozna go obserwowac w ciemnosciach tuz przy brzegu w wodzie i na piasku gdzy fale wyrzucaja go na brzeg (swieci sie na niebiesko jak LED)"


PS. Tę samą podróż opisuje
http://rspoland.geoblog.pl/podroz/18533/azja-australia-nowa-zelandia
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (47)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (4)
DODAJ KOMENTARZ
Dorota
Dorota - 2012-03-21 09:52
To zdjęcie na plaży ze stopkami super nadałoby się na fototapetę.
 
Aga
Aga - 2012-03-21 23:09
A ja poproszę o Twoje zdjęcie z netbookiem na leżaczku na plaży :-D! Wieszam nad łóżkiem dla uspokojenia skołatanych nerwów :-))) albo w pracy :-D .... tym bardziej :-D
 
BoRa
BoRa - 2012-04-04 20:44
wszystkie zdjęcia są świetne, opisy też ciekawe. Z przyjemnością czytam przenosząc się w myślach do pięknej krainy.
 
zula
zula - 2012-05-25 19:04
Wspaniałe miejsce ... a gdyby jeszcze było bezchmurne niebo ( takie polskie majowe błękitne ) to bajka w raju !
 
 
zwiedziła 11.5% świata (23 państwa)
Zasoby: 325 wpisów325 201 komentarzy201 5225 zdjęć5225 8 plików multimedialnych8