Geoblog.pl    legrandbleu    Podróże    Austria    Wycieczka do Salzburga-Mozart Wohnunghouse oraz inne 'atrakcje'
Zwiń mapę
2015
02
lut

Wycieczka do Salzburga-Mozart Wohnunghouse oraz inne 'atrakcje'

 
Austria
Austria, Salzburg
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 718 km
 
Wczoraj Julia zaproponowała mi wspólną wycieczkę do Salzburga ponieważ ma dzień wolny. Julia pracuje dla bogatej rodziny z Wiednia jako baby-sitter. Jej pracodawcy często przyjeżdzają do Kitzbuehel na urlop. Poza pracą Julia robi kurs przedszkolanki i taki zawód chce wykonywać w Austrii.
Ja w zasadzie mam dzień wolny codziennie, toteż z radością przystaję na jej propozycję, bo i tak miałam w planie zobaczyć miasto, tylko nie chciało mi się samej. Znalazłam specjalny bilet kombi, obejmujący podróż pociągiem tam i z powrotem oraz autobus miejski i zwiedzanie dwóch domów Mozarta (miejsce urodzenia i zamieszkania).
Pociąg w poniedziałek rano odjeżdża o 8.19. Wcześniej zrobiłam rozpoznanie terenu w kwestii parkowania, więc już wiem, że mogę samochód zostawić przy głównym budynku dworca na parkingu, po uprzednim zgłoszeniu się z biletem do biura z numerem rejestracyjnym samochodu - na tej podstawie dostaję kwitek, który uprawnia mnie do bezpłatnego parkowania przy dworcu - zostawia się go na przedniej szybie auta. Ma to sens. Nikt ci nie zajmuje miejsca parkingowego; są przeznaczone tylko dla podróżujących. Julia wsiada przystanek wcześniej na Hannehkamm Banhof i zajmuje miejsca, aczkolwiek jest to zbyteczne, bo pociąg jest pusty.
Pogoda nam nie sprzyja, od rana jest mgliście, sypie śnieg i jest pochmurno. Trochę szkoda, bo trasa pociągu wiedzie przez góry, a sam Salzburg otoczony jest Alpami, więc przy słonecznej pogodzie byłoby bardziej malowniczo. Zaczynamy od kawy w dworcowej kawiarni i bezglutenowego ciasteczka, a następnie autobusem nr 6 jedziemy 3-4 przystanki do Mozart Wohnunghouse. Potem spacerkiem docieramy na Stare Miasto i tym razem eksplorujemy dom, w którym urodził się Mozart, ale nie jest to jakoś szczególnie porywające miejsce. Mnóstwo listów, pamiątek i historii rodzinnych. Miejsce polecam tylko tym osobom, które są szczególnie zafascynowane biografią Mozart i jego epoką.

Wygłodniałe i lekko zmęczone idziemy na lunch do Nordsee - baru restauracji z rybami i owocami morza. Zamawiamy łososia z warzywami i lampkę Chardonney'a, uzupełnioną do pełna i z tego też powodu nie najtanszą :) Całość kosztuje 21 euro, w tym samo wino 6.99.
Potem włóczymy się trochę po mieście i zmierzamy powoli w kierunku kościoła, w którym ma się odbyć koncert z utworami Mozarta, Bacha i innych mniej znanych kompozytorów w wykonaniu duetu: flet poprzeczny/skrzypce. Jak się okazuje kościół - poprzez nasze błędne założenie -nie jest tym, w którym odbywa się concert, ale z mapy wynika, że ten właściwy jest tuż tuż... . Kolejne 15 minut zajmuje nam odszukanie właściwego miejsca, a było ono naprzeciwko, po drugiej stronie ulicy! Ku naszemu zdziwieniu wejście na koncert jest płatne ... 30 euro, jako, że spóźniłyśmy się trochę i koncert już trwa. Przy wejściu sprzedaje bilety sympatyczny chłopak w wieku może 17-18 lat. Julia używa swojego uroku osobistego i znajomości niemieckiego, zagaduje i... po kilku minutach chłopak wpuszcza nas za darmo. Dość dodać, że w środku siedzi może w sumie 7 osób, zapewne rodzina i przyjaciele występujących:) Kiedy wychodzimy z kościoła na zewnątrz panuje prawdziwa zima - sypie śniegiem niemożliwie i wszystko jest pokryte białym puchem. Szczęśliwie, natychmiast też przyjeżdża nasz autobus i na dworcu znajdujemy się 40 min przed odjazdem pociągu, zatem kończymy oczekiwanie w tej samej kafejce, w której piłyśmy kawę rano.

Pociąg czeka już podstawiony wcześniej więc zajmujemy miejsca pozdrawiając tego samego konduktora, który jechał z nami rano:) Podróż dłuży się niemiłosiernie, do Kitzbuhel dojeżdżamy po 2.5h, ale na tym się przygoda nie kończy:) Kiedy chcę wysiąść na moim Haupt banhof w Kitzbuhel nie otwierają się drzwi i nie udaje mi się wysiąść na mojej stacji tylko 5 minut później na drugim końcu miasta pod ski gondolką. Zaalarmowany konduktor musi otwierać drzwi specjalnym wytrychem, bo tam też bym nie wysiadła. Sytuacja zmusza mnie do nocnego spaceru przez całe miasto na dworzec główny po samochód, który po całym dniu opadów jest pokryty 30 cm warstwa śniegu. Po 15 minutach wreszcie ruszam do Aurach i po kolejnych 15 min jestem w 'domu'. Jak zwykle 'mój' nissan Navara 4x4 ratuje mi skórę w tych warunkach
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (68)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedziła 11.5% świata (23 państwa)
Zasoby: 325 wpisów325 201 komentarzy201 5225 zdjęć5225 8 plików multimedialnych8