Samolot ląduje o 15.30. Przy terminalu kłębią się tłumy takich jak my, czyli nisko-budżetowcóww, aby dostać się autobusem do CorfuTown.. Nas to nie dotyczy, bo Sherlock Holmes (czyli ja:) przed wyjazdem zrobił rozpoznanie terenu i wcale nie musimy jechać do Corfu Town i przesiadać się na autobus do Benitses, tylko przejść 800 m wzdłuż pasa lotniska do skrzyżowania i tam kolo biura Avis'u znaleźć przystanek, z którego jadą bezpośrednie autobusy do Benitses. Podchodzimy do kiosku a'la lokalna mordownia, pytam sprzedawcę, gdzie tu jest przystanek, a ten z uśmiechem odpowiada 'tutaj":) Zero oznaczenia, zero słupa -po prostu kiosk, kilka krzesełek, lodówka z napojami i inne pierdoły i przy tym czymś jest przystanek. Oczywiście lokalsi siedzą przy piwie lub kawie. Lubię taki folklor:) Kuję żelazo póki gorące i dopytuję sie, czy zna jakiś rozkład jazy i ...mówisz masz-dostaję od niego aktualny rozkład autobusów. Okazuje się, że mamy jeszcze 45 min -autobus ma być o 17tej, wiec jest okazja, aby odwdzięczyć się sprzedawcy zakupem czegoś do picia. Miejscówka -jak dla mnie-jest idealna, bo po drugiej stronie ulicy jest lotnisko, więc co chwilę można oglądać lądowania i starty samolotów. Miód na moje oczy. Pas jest tak blisko jezdn- tuż za siatką, że podczas lądowania, kołowania i i startu ruch uliczny w obie strony się zatrzymuje.
Droga do Benitses zajmuje ok. 30 min. Tu po wejściu do pojazdu zagaduje mnie Grek (ja stoję, z plecakiem, on siedzi) i rozpoczyna tradycyjną grzecznościową gadkę w 'stylu skąd jesteś, gdzie się zatrzymujesz' etc...Chwali się, że ma w starym porcie w Kerkyrze knajpę, w której wczoraj tańczył tango z jakimiś turystkami z Holandii. Zaprasza też na świeże ryby. Zapisuje mi namiary do siebie na kartce.
W Benitses jest kilka przystanków autobusowych-my nieświadomi gdzie wysiąść wysiadamy na pierwszym i 'drzemy z buta' jeszcze jakiś 1km do Avra Budget hotel. Jak sama nazwa wskazuje hotel pozbawiony jest luksusów, ale ma wszystko co najważniejsze, czyli łazienkę, ciepłą wodę, przyjemny mały balkonik, lodówkę, czajnik i dobrą lokalizację, bo pod nosem jest przystanek, 2 supermarkety, inne sklepiki, plaża-wąska bo wąska ale jest. Woda w morzu cieplutka i czysta. Zwolennicy ciszy i totalnego spokoju jednak nie będą tu zadowoleni bo hotelik-jak każdy budynek tutaj, jest przy samej ulicy, wiec jest głośno. Wieczorem jest co robić i gdzie pójść, mnogość barów i restauracji zapewnia znalezienie miejsca na posiłek , kawę, wino etc...Ceny w poszczególnych lokalach zbliżone do siebie, np. smażone kalmary lub rybki w cieście ok. 7-8 euro, karafka czerwonego wina 4-5 euro, kawa 1-2 euro. W supermarkecie oczywiście takie produkty są tańsze.