Do Warszawy dojeżdzam o 4.45. Jest szaro, mokro i zimno. Usiluje dodzwonic się do taniej taksowki z internetu ale numer sie nie zglasza. Planowalam jechac na lotnisko autobusami (z 1 przesiadką, ale przy tej pogodzie mi sie nie chce). Udaje mi sie skontaktowac z inną siecia'przewozu osob' i za 20 minut podjezdza miły młody pan w czerwonym Aveo. O dziwo, cena wychodzi znacznie taniej niz ta sugerowana wczesniej w internecie, po tym jest to wciaz strefa nocna, zatem tym bardziej jestem zdziwiona, że płace tylko 17.36zł:) Biorę od pana namiar na przyszlosc:)
Co do Polskiego Busa, to trzeba uwazac na bagaż. Jednemu z młodych pasażerów zabrano jego torbę a zostawiono podobna, cudzą...I szukaj wiatru w polu.Nieprzyjemna historia. Te kwity bagazowe to fikcja.
Lotnisko przed 6tą rano już żyje własnym zyciem. WYlot dopiero o 12.10 zatem uzbrojona w cierpliwosc ( a raczej laptopa, ksiazkę i zmysł obserwacji) zasiadam , najpierw w knajpie na kawie, a potem to tu to tam, żeby zabic czas. Znowu mam problem z Internetem-niby połączenie z siecią bezprzewodową jest i sygnał bardzo silny, ale internetu brak....
Ok. 9tej powinien zjawic sie Pablo, mój kompan podróży.:)