Ostatni dzień w Naples

Pogoda rozpieszczała mnie podczas pobytu w Naples. 5 słonecznych dni non stop to prawdziwe szczęście. DZis od rana jest pochmurno, wietrznie i deszczowo. Kiedy sie przejaśnia , postanawiam pojechac ostatni raz na plaże, ale w połowie drogi (po. ok. 45 min pedałowania) zaczyna lac, wiec postanawiam przeczekać w najblizszym centrum handlowym. Deszcz nie ustaje, więc idę do francuskiej kafejki na kawę i croissant'a. Leje i leje. Jako że i tak siedze i czekam, postanawiam zadzwonić do Sławka, do Chicago (moj kolega z czasów liceum, mieszkajacy od ponad 20 lat w USA). Niespodzianka udaje się, bo Sławek jest zaskoczony, a jeszcze bardziej miejscem, z którego dzwonię. Gadamy jakieś 20 minut i umawiamy sie na spotkanie za ...2 tygodnie, bo Sławek bedzie wtedy w Polsce!:)
Na plażę już nie pojadę, wiec kiedy deszcz trochę ustaje wracam do domu. Dzis obiad w tej samej knajpie meksykańskiej co wczoraj-tak mi posmakowało, że przed wyjazdem chcę się jeszcze delektować tacosami:) Plan na wieczór to kino! Ale kiedy podjeżdżamy pod jedno z nich , na zewnątrz kłebią sie tłumy. Chyba z powodu pogody wszyscy postanowili dziś iść na film do kina. Rezygnujemy i w domu 'męczymy' pożyczone DVD z "The girl with a dragon tatoo" (Dziewczyna z tatuażem) Wow, ale film. Masakra, proszę Państwa;) Jest to film z cyklu: chcesz mieć w nocy koszmary, obejrzyj mnie... Koleś, który napisał tę książkę musiał być totalnie na dragach:)
Ja natomiast w całkowitej trzeźwości udaję się do spania bo jutro trzeba rano wcześnie wstać....Tylko te koszmary...:)

Komentarze (0)