Jedziemy prosto do szpitala, żeby zobaczyc się z Edytką. Przy okazji mam okazję zobaczyc jak wygląda szpital amerykanski. No coz, w Polsce tylko niektore szpitale tak wyglądają, z naciskiem na 'niektóre'.
Za chwilę do sali przychodzą inni znajomi Edyty i Mariusza i w pewnym momencie jest nas na sali 9 osob!:) Pielęgniarki bardzo przyjazne, nie ma tam problemow z odwiedzinami, kazdy moze przyjsc do swojego krewnego o kazdej porze.
WIeczorem juz w domku, przychodzi jeszcze siostra Edyty, Magda i pani Kazia, mama Edytki. Znamy sie jeszcze z Polski, z zamierzchłych czasów szkoły podstawowej.Pani KAzia przynosi pyszne domowe jedzonko-ziemniaczki buraczki-wyborne!:) Jak dobrze ze moim pierwszym posiłkiem w USA nie jest żarcie z McDonald's:)
Wymiękam o 2.25 am czasu polskiego i udaję sie na spoczynek, żeby odespać 2 zarwane noce. Night, night, sleep tight.