Lądowanie zgodne z planem i bardzo miękkie. Naprawdę byłam pod wrażeniem bo posadzenie takiego kolosa na ziemi nie zawsze jest tak nieodczuwalne dla pasażerów. Z lotniska w oddali majaczy Manhattan i najwyższy nowy WTC -być moze będę miała okazję go zobaczyć z bliska przed powrotem do Polski.Na lotnisku wszystko przebiega zgodnie z planem. Immigration officer zadaje kilka standardowych pytań (na jak długo, gdzie , u kogo itp...) w tym to, którego się obawiałam: Czy byłas juz kiedys w USA i jak długo?:) Wychodząc z założenia, że grunt to gościa zagadać, sprytnie odpowiadam: "tak, wieki temu, dokladnie 20 lat temu będąc na studiach:)" I to wystracza, no futher questions:) TAki szczegól jak to, że wówczas przesiedzialam moją wizę o dużo za długo w ogóle nie pojawił sie w naszej rozmowie. Na koniec pan podajac mi paszport mówi 'dziękuję' w jezyku polskim i dodaje, że to jedyne słowo, ktore zna po polsku. Próbuję go jeszcze nauczyc 'proszę bardzo' ale się poddaje;)
Welcome to the USA , Agata.
Przede mną jeszcze odebranie bagażu-po ostatnich cyrkach z zaginionym bagażem w Tajlandii czekam przy taśmie trochę w nerwach i trwa to dość długo. Wreszcie, jako jedna z ostatnich, dostrzegam moją walizkę i mogę wyruszyć do wyjścia.
CZeka na mnie, zgodnie z tym co napisała rano Edytka, jej mąż Mariusz, którego nigdy nie widziałam na oczy!:) Karteczka z moimi inicjałami, którą trzyma MAriusz pomaga nam sie szybko dostrzec. W drogę, do Bristol, CT!
Poniewaz jest niedziela, na austostradach nie ma korków, więc udaje nam sie dojechac w ok. 2 h. Odeglość porównywalna z tą Rzeszów-Kraków,