Czekamy w strefie transferowej na lot do Kuala Lumpur. Planowy czas odlotu 4:05 a.m tutejszego czasu czyli 0:50 naszego. Lotnisko w Dubaju można opisać jednym słowem: KOLOS. Sama strefa transferowa to coś a'la Galeria Krakowska ze wszystkimi poziomami rozciągnięta wzdłuż. Tym sposobem robię sobie ok. 1 km spacer wzdłuż barów, sklepów i Gate'ów. Wszędzie tłumy, pomimo nocnej godziny ruch jak w międzynarodowym tyglu. Za małą wodę mineralna płace 4 PLN -taniej niż w Pradze!!!
Pomimo rzekomej dostępności wifi, nie udaje nam się połączyć z żadną dostępną siecią bezprzewodową, zatem niniejszy opis pojawi sie na geoblog z opóźnieniem:) Kiedy zbliża się godzina otwarcia naszej bramki orientujemy się ze coś jest nie tak, bo nasz lot nie wyświetla się na ekranach. Idziemy wiec do informacji żeby zapytać o numer naszej GATE. 227 jak się później okazuje jest jakieś 15 minut stąd, czyli czeka nas długi spacer na koniec terminala:) Po drodze napotykamy podświetlaną tablice informacyjną, która podaje orientacyjny czas przemarszu do poszczególnych bramek. Okazuje się ze do naszej mamy jeszcze...9 minut (uwieczniłam na zdjęciu:). Nie przesadzę wiec, jeśli napisze ze cały terminal ma chyba 3 km długości. A jak tylko znajdę dostęp do internetu-sprawdzę.
Boarding zajmuje blisko godzinę. Do tak potężnej maszyny ludzi wpuszcza się etapami. Na karcie pokładowej widnieje numer miejsca oraz STREFA!:) Ja i Tomek mamy ZONE G, czyli wchodzimy na samym szarym końcu. Najpierw wpuszcza się 1st class i Business class, potem Zone A i B, potem C,D, E, F, a potem kolejno G oraz H. Nie wiadomo jak to się stało ze Rafal ma kompletnie inne miejsce w strefie C-przecież rezerwowaliśmy sobie miejsca razem...(???)
Podróż do Kuala Lumpur trwa ponad 6 h. W tym czasie zarywamy nasza polska noc wiec ten etap podróży jest najbardziej meczący. Usiłuję pospać, ale bez skutku. Pozycja siedząca i olbrzymi silnik tuz za szyba mojego okna nie sprzyjają. O godzinie 4.30 polskiego czasu zaczyna się serwowanie śniadania-mój mózg, żołądek i kubki smakowe jeszcze śpią, wiec jem aby przetrwać kolejne godziny. W końcu o 14.55 czasu azjatyckiego lądujemy w Kuala Lumpur.