No i zaczęło sie! Reisefieber jak cholera ... Czeka mnie pobudka o 5 rano,jest juz po północy,13 marca a ja wciąż w stanie czuwania:) NA domiar złego nawala mi żołądek (raczej cos mi zaszkodzilo, niz nerwy)i chyba nie obejdzie sie bez smekty. Ha, ha! Kupilam ja na wyjazd a tymczasem pierwsze opakowanie 'pęka' jeszcze w domu:) W zasadzie od tej pory czeka mnie barowo-samolotowo-ho(s)telowe zywienie, wiec tym bardziej muszę uważać na gastryczne historie....Udaje mi sie zasnac ok. 2am wiec mam przed soba dokładnie 3 h snu. O 5tej zrywam sie po pierwszym dzwonku budzika. Drugi, ustawiony na wszelki wypadek, nawet nie zdązy sie odezwac.
Jestem przerażona wielkoscia i ciezarem mojego bagazu, ale pocieszam sie, ze i tak w Pradze, po konfrontacji z chłopakami, cos sie zostawi, cos zredukuje, cos podrzuci symptycznym kolegom;). Zastanawiam sie czy chlopaki beda w stanie zrozumiec, ze moj bagaz nie moze wazyc 12 kg, tak jak np.plecak Tomka:) Dochodzę do wniosku, ze sama moja kosmetyczka i apteczka ważą niewiele mniej. No ale coz....Przezorny zawsze ubezpieczony, poza tym jestem kobietą! Nie jest łatwo spakowac sie na miesięczną wyprawę...I wcale nie chodzi o ciuchy.
Dokladnie o 6.20 podjezdza taksowka i na dworcu jestem po 10 minutach. O tej porze nie ma jeszcze korkow, zatem jestem duzo przed odjazdem i na pociag poczekam jeszcze 25 minut:) Rzeszowski dworzec jest upiorny, ale najbardziej drażni brak jakchkolwiek podjazdow przy schodach, chociazby na wózki czy walizki na kolkach. Można sie oberwac najpierw znosząc, a potem dzwigając po schodach ponad 20 kg bagaz...No, ale dałam radę i oto sobie czekam na TLK relacji Przemysl-Szczecin. Stres minimalny, bo jest to pociag z calkowita rezerwacja miejsc, zatem nie grozi mi stanie na korytarzu:)
W Katowicach dołącza do mnie Tomek, wiec wreszcie jest z kim bezpiecznie zostawic bagaże i oddalić sie do WARSU. O dziwo, jestem sama, w samym pociagu raczej tez tłumów nie ma.
Przejazd przez Slask zajmuje grubo ponad godzinę i obserwujac krajobraz za oknem naprawde doceniam to, co oferuje nam Podkarpacie.Kazdy wie jak wyglada tutejsza architektura, zwlaszcza slynny katowicki dworzec, a brzydotę dopełnia zapewne brak zieleni ...
Ale ok, nie chcę podpaść Ślązakom, wiec konczę ten wątek:) Po ok. 20 min postoju w Gliwicach mkniemy dalej w stronę Wrocławia.POciag przyjezdza do celu kilka minut przed czasem. Z Rafałem spotykamy sie przed dworcem, pakujemy bagaze i wyruszamy do Pragi, do hotelu U Hvezdy. Bardzo mily recepcjonista wita nas przy wejsciu. Pokoj na poddaszu okazuje sie calkiem przyjemnym-czystym i przytulnym lokum i to wszystko za 38 euro za pokoj ze sniadaniem. Wieczor spedzamy na lokalnym 'czapoowanym' w hotelowym klimatycznym barze. Polecam to miejsce na noclegi.
Jutro zaczynamy naszą przygodę...