Niewiarygodne, że tak blisko od Bristolu kryje się ten cudowny wąwóz. Troche przypomina polskie góry świetokrzyskie, trochę park jurajski . Dzięki Isabel ( couchsurfing!) znów mogę zobaczyć coś fajnego, bo tam najlepiej dostać sie pojazdem 4 kołowym o nazwie samochód. Wprawdzie można kombinowac podróż autobusami, ale to zajmuje zbyt sporo czasu. Isabel przyjechala do Bristolu na Harbour Festival w sobotę, a w niedzielę wybrałyśmy sie na wycieczka do wąwozu oraz do Weston-Super-Mare nad morzem. O ile pierwszy punkt wycieczki super trafiony, tak nadmorska mieścina juz nie do konca mnie tak ujeła, chyba że pójdzie sie na spacer na sam koniec miasteczka. Centrum to rozrywka w stylu disco polo, ryba i frytki, koło mlynskie i karuzele na plaży oraz wrzaski i dziki tłum. Zatem-nie moja bajka.