Budzę się w nocy bo ...koło bloku grasują kosiarki:) Tzn. tak mi się wydaje ale pora roku mi nie pasuje. Okazuje się , że to szaleją pługi. Na rano wszystko musi być przygotowane. Jest bardzo zimno, wietrznie ale słonecznie. Z tego powodu szkoła dzisiaj zaczyna się o dwie godziny później. Autobus odbiera dzieci o 9.20 (normalnie o 7.20)
Przed południem jadę z sąsiadką Edytki, Justyną na zakupy do TJ Maxx'a. Poniewaz nie jestem za dobra w wyszukiwaniu 'okazji', Justyna bardzo mi pomaga:) W miedzyczasie Mariusz odbiera Edytkę ze szpitala-WRESZCIE! i popołudnie spędzamy już razem.
Edyta nie daje sobie taryfy ulgowej i od razu załatwia zaległe sprawy zawodowe, np. spotkanie ze znajomymi, którym pomaga kupić nowy dom ('nieruchomości' to jedno z zajec Edyty) Jezdzimy po okolicy, m.in. robimy przejażdzke po ciekawym osiedlu na wzgórzu z bardzo drogimi rezydencjami wartymi kilka mln dolarów.
Wieczorem schodzi się cała rodzina i znajomi żeby spotkac się z rekonwalescentką. To moj ostatni wieczór uw domu Edytki. Zobaczymy sie jeszcze w NYC w przyszłym tygodniu, kiedy Edyta odbierze mnie z JFK po przylocie z Florydy.Ta dziewczyna jest nie do zdarcia-podziwiam i dziękuję za wszystko, Edytko:)