Ostatnio dość często przemieszczam sie neobusem. Tym razem padło na Warszawę. Z Zachodniego odbiera mnie niezawodna Sylwia i wieczór spędzamy u niej w domu. Czas leci błyskawicznie-ani się obejrzałysmy ,a pojawila sie godzina 0:38. Chyba czas do spania, tylko po co skoro pobudka o 3:45? Tradycyjnie już polezałam sobie (zawsze mam problem ze spaniem przed dłuzszą podróżą), nie zasnelam i w rezultacie wstałam o 3:09 a.m. :)