Po południu gościliśmy w autentycznym tajsko-filipińskim domostwie. Gospodarzami byli Yash (Filipińczyk) i Meena (Tajka) oraz ich mała córeczka Yashmeena. Pokazali nam kilka tradycyjnych potraw, w tym adobo chicken -najlepsze z tej potrawy były ziemniaki:), zupę z łapek kurzych-spróbowałam ale się nie zakochałam:) i prawdziwą papaya salad z krabem:) Plus jakieś inne cuda. Było pysznie. No i Grzesiek zabłysnął talentem kulinarnym, zaczynając od wybornych krewetek z mango. Mniam, ślina cieknie:) Wszystkie przepisy zapisaliśmy w notesikach, w które gospodarze zaopatrzyli nas na samym początku. I surprise, surprise-było też włoskie wino stołowe!:)