Powoli zapada zmrok i kierujemy się w stronę lotniska w Melbourne, gdzie musimy jeszcze uzupełnić poziom paliwa zanim oddamy auto i znaleźć jakieś przytulne miejsce w terminalu, żeby przekoczować do rana. Postawiamy pojechać jeszcze w jedno miejsce, najstarszego portu w Melbourne, z którego z oddali zobaczymy nocną panoramę downtown...
W hali odlotów międzynarodowych jest mało przyjaźnie dla takich jak my, a właściwie nie ma niczego co nam potrzebne, chociażby gniazdek czy wykładziny na podłodze, na której można usiąść czy położyć się. Znajdujemy to wszystko w hali odlotów krajowych i dołączamy do obozowiska innych backpackersow , którzy zajęli co lepsze miejsca, rozłożyli karimaty i śpiwory i spali w najlepsze. Przy okazji kradniemy prąd do czego się tylko da-ilustruje to doskonale zdjęcie z naszą instalacją elektryczną a'la 'obcy w gniazdku':)
Ja nie umiem spać w warunkach lotniskowych, zatem wykorzystuje czas na uzupełnienie bloga (darmowy internet!) i wrzucenie kilku zdjęć. Przy okazji obserwuje specyficzne życie lotniska. Ok. północy ruch zamiera, zamykane są bary, sklepy i restauracje i względny spokój jest mniej więcej do 4.30. Później powoli ruch ożywa, schodzą się pracownicy lotniska i barów, rozpoczynają się pierwsze check-in'y.
O 6tej idziemy się odprawić na lot do Auckland...